Forum Forum czytelnikow miesiecznika Fun Club Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Złocieniec płacze, Złocieniec nie może uwierzyć

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum czytelnikow miesiecznika Fun Club Strona Główna -> Informacje i ciekawostki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hmm...




Dołączył: 30 Lip 2009
Posty: 2729
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Polski oczywiście ^^

PostWysłany: Wto 17:50, 28 Wrz 2010    Temat postu: Złocieniec płacze, Złocieniec nie może uwierzyć

Pewnie słyszałyście już o tragedii polskiego autokaru pod Berlinem. Jakoś do mnie to nie trafiało, lecz dziś ' tak od niechcenia' zerknęłam na artykuł na Onecie, który mną wstrząsnął. Nie wiedziałam, że tak jest..

Cytat:
[...] Rzeczywiście szukałem "Super Expressu". Nie tylko ja. Tabloid był we wtorek najbardziej pożądanym towarem w kilkunastotysięcznej miejscowości. Choć "pożądany" to złe słowo. Gazeta na pierwszej stronie raziła w oczy trzynastoma klepsydrami. Przy każdej krzyż, wiek ofiary, do tego długa litania imion i nazwisk - Zenon, Jerzy, Adam, Justyna, znów Zenon, Jarosław, Małgorzata, Dariusz, Marian, Urszula, Jolanta, Bogdan i najmłodsza, bo ledwie trzynastoletnia Karolina. Większość stąd, ze Złocieńca lub okolicznych miejscowości. Nic dziwnego, że ludzie chcieli przeczytać nazwiska, znaleźć może jakieś choćby najmniejsze zdjęcie. Rozpoznać na nim sąsiada, znajomego czy choćby kogoś, kogo znało się tylko z widzenia, kogo mijało się na ulicy, spotykało w sklepie. Cały Złocieniec szuka śladów, choćby strzępu informacji o tych, którzy zginęli w niedzielę w wypadku na niemieckiej autostradzie.

- Wracam z delegacji, od soboty jestem w drodze. Jak usłyszałem w telewizji, że to autokar od nas ze Złocieńca miał wypadek, że tyle ludzi nie żyje, to aż zamarłem. To małe miasteczko, ludzie się znają, sam mam kilku kolegów pracujących w nadleśnictwie. Tyle że na razie to wciąż niewiele wiadomo. Żona dzwoniła, też roztrzęsiona, ale nie bardzo wiadomo, kto zginął. Czy ktoś bliski ucierpiał - zastanawia się Marian, który na stacji w Złocieńcu dosłownie wybiegł z pociągu jak poparzony, ledwo go dogoniłem na drodze.

Złocieniec okryty żałobą

W sprawie niedzielnego wypadku pod Berlinem każdego dnia przybywa jednak kolejnych informacji. Wiadomo, że zginęło trzynaście osób, kolejnych dwadzieścia dziewięć osób zostało rannych, niektórzy ciężko, wciąż w niemieckich szpitalach walczą o życie. Do Niemiec pojechały też rodziny osób poszkodowanych w wypadku. Niektórzy zabrać bliskich do domu, inni zidentyfikować ciała. Wszyscy z choćby z iskierką nadziei, że najgorsze ominie ich najbliższych. Wrócili już do kraju, razem z najmniej poszkodowanymi uczestnikami feralnej wycieczki. I jedni, i drudzy w traumie, zduszeni złymi wiadomościami. Niedostępni dla dziennikarzy.

- Ludzie, my wszyscy w Złocieńcu jesteśmy psychicznie po prostu rozwaleni. Rozmawiałem ludźmi z nadleśnictwa. Tam pracowało najwięcej ofiar, znali się jak łyse konie. Teraz leśnikom robota w ogóle się nie klei, będą musiały przyjechać posiłki z zewnątrz, w takiej ludzie są traumie. A to przecież jeszcze nie koniec. Jeszcze nie wszystkie ciała udało się zidentyfikować, nie wszyscy wrócili do domów. Z tego, co wiem, potrzebne będą badania DNA. A potem czekają nas pogrzeby - mówi nam Piotr Antończak, zastępca burmistrza w Złocieńcu, który wczoraj wrócił z Berlina.

Rzeczywiście Złocieniec płacze, Złocieniec wciąż nie może albo nie chce uwierzyć w to, co się stało. Miasto niby pulsuje jak każdego dnia, szuka swojego rytmu, swojej codzienności, ale przedziera się przez nią z mozołem, z trudem wraca do normalności.

Nie ulicach nie słychać śmiechu, nie ma głośnych rozmów, targowania na bazarze, przekomarzania się gawiedzi wybiegającej ze szkół. Są spuszczone oczy, zamyślone spojrzenia przenikające pod powiewającymi na wietrze flagami przepasanymi kirem. Są ciche dyskusje, jest poszukiwanie na ulicy znajomych twarzy. Są pytania o to, czy coś wiedzą, coś więcej niż piszą gazety i mówi się w telewizji, czy mają po prostu jakieś dobre wieści. Wreszcie, czy nie stracili kogoś bliskiego, kogoś znajomego. Czasami pojawiają się łzy, wzruszenie. Jak u Krystyny Siwińskiej.

- Taka tragedia, takie nieszczęście. Czytałam tę listę w gazecie, sąsiadka przyszła mi pokazać. Nazwiska nie kojarzę, ale bo to mało ludzi, których nawet nie kojarzyło się z nazwiska, a którym człowiek mówił "dzień dobry", pytał o zdrowie. Zresztą nazwiska nie są ważne, kiedy ginie tyle ludzi, kiedy ginie dziecko - mówi Siwińska, która pod krzyżem stojącym przed kościołem na tyłach ratusza zapaliła znicz. - Za wszystkich, ale najbardziej za tą najmłodszą, za Karolinkę - dodaje zapłakana kobieta.

Tragedia w urodziny

Karolinka pochodziła z pobliskiego Łobza. Na wycieczkę do Hiszpanii pojechała w nagrodę za bardzo dobre stopnie w szkole. Na wakacjach oko na wnuczkę miała pani Maria. Babcia musiała dopilnować, żeby Karolinka regularnie brała insulinę. Dziewczynka od czterech lat chorowała na cukrzycę. W niedzielę akurat kończyła trzynaście lat. W domu z tortem czekali na nią rodzice i rodzeństwo. Zamiast roześmianej i wypoczętej dziewczynki przyszła miażdżąca serca wiadomość. Karolinka nie żyje. Jest jedynym dzieckiem na liście ofiar. Dziś prawdopodobnie jej ciało wróci do domu.

- To niesprawiedliwie, niesprawiedliwe - mówiła sama do siebie starsza kobieta, która z trudem wdrapywała się na schody prowadzące do złocieńskiego ratusza. Szła złożyć wpis do księgi kondolencyjnej wystawionej w urzędzie. Ludzie nie silili się na piękne słowa, kwieciste zdania. Po prostu współczuli. Dzielili żal, żałobę.

Wtorek został ogłoszony żałobnym dniem w całym województwie zachodniopomorskim. W Złocieńcu żałoba potrwa dłużej, nawet do niedzieli. Powiewać będą opuszczone do połowy masztu narodowe flagi, przepasane kirem, nie będzie hucznych imprez, zabaw. Miasto będzie powoli budziło się z odrętwienia, z letargu.

- Szybko tego, co się stało, na pewno nie zapomnimy – nie ma wątpliwości burmistrz Antończak.

Mieszkańcy są podobnego zdania. - Znam rodzinę, która ucierpiała w wypadku. On nie żyje, jest na liście w gazecie. Ona jest ciężko ranna. Jak była ładna pogoda, jeździłyśmy razem na wycieczki rowerowe, a teraz ona walczy o życie - mówi mi sprzedawczyni z "Żabki" i szybko znika między regałami. Chyba dlatego, żebym nie zobaczył, jak szklą jej się oczy.



dość dużo tego, ale jest warte przeczytania..

[*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*][*] Crying or Very sad Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ladies&Dżony




Dołączył: 28 Mar 2009
Posty: 1217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze świata marzeń. Nierealnych marzeń...

PostWysłany: Sob 16:38, 09 Paź 2010    Temat postu:

Straszne. Przez jakąś babę co jeździć nie potrafi zginęło 10 osób, w tym dziewczyna w moim wieku! A dzień wcześniej wróciła moja siostra z Francji, też przejeżdżała przez Berlin!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olaa




Dołączył: 24 Sty 2007
Posty: 4710
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:57, 06 Lis 2010    Temat postu:

No co można powiedzieć. Straszna tragedia dla rodzin osób które zginęły. Ostatnio coraz częściej polskie autokary mają gdzieś wypadki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum czytelnikow miesiecznika Fun Club Strona Główna -> Informacje i ciekawostki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin